czwartek, 2 września 2010

Dynia! Makaron! O rany!



Ci, co mnie trochę znają, wiedzą że razem z E.M. prowadzimy eksperymentalną plantację warzywną. Jednym z naszych szalonych doświadczeń było skrzyżowanie dyni z makaronem. Pipety nam dymiły a retorty uwalniały trujące dymy ale w końcu się udało! Wyhodowaliśmy DYNIE MAKARONOWĄ!.


Sama dynia jednak nie robi roboty więc poszukaliśmy przepisów różnych i postanowiliśmy skusić się na ten:

http://zpierwszegotloczenia.pl/przepisy/festiwal-dyni-cz4/

Więc od początku: dynie kroimy na pół i drążymy środek z pestek i miekkiego miąższu.
 Obie połowy! :)


Następnie wkładamy obie połowy do piekarnika na +/- 1,5 godziny. Nie wiem ile nasza sie piekła bo wyszlismy do sklepu i nie spojrzeliśmy na zegarek.
Jak już wyciągniemy gorące połówki dyni z piekarnika (uważajcie żeby sięnie poparzyć!) to widelczykiem ciap ciap ciap wyskubujemy to co w środku do michy wielkiej
Dobra! Teraz smakowitsza część zabawy w dynie. Odkładamy sobie na boczek ser żółty, bazylie, czosnek (czosnek! mniam), masło, sól i pieprz.

Masełko...
 

Czosneczek...

                                           


Bayzlia...

Serek....



Poslić popieprzyc krzyśka z górki

Teraz musimy pomieszać jeszcze wszystko a następnie podgrzać co by sie serek rozpuścił. Po tych wszystkich zabiegach można już podawać! YEAH!


Było naprawde smacznie, polecam wszystkim (okocim mocne to paskudztwo).

wtorek, 27 lipca 2010

Ciacho!

Promień słońca wdarł się do pokoju pokonując zasłone żaluzji i niczym stary znajomy usadowił się na podłodze podświetlając pyłki kurzu latające wokół. W tle dało się słyszeć szum komputerowego radiatora i zgrzytanie twardych dysków. Ciężkie palce uderzały w klawisze a muzyka ta uspokajała i koiła rozgrzaną duszę małego, zgarbionego człowieczka na krześle. Lato było w pełni i nie zamierzało się cofać, mając w planach zalanie wszystkich ludzi małymi kroplami potu które w coraz większej ilości dostojnie zsuwały się z błyszczącej skóry.

Latem nie chce się człowiekowi nic robić (mi się nigdy nie chce nic robić) więc nawet ciasto robię w kubku, oto moje najnowsze dzieło!

Przepis znalazłem na 4chanie, bałem się że to może być jakiś prank, hoax, joke ale postanowiłem zaryzykować, raz się żyje .

1) Składniki są proste i na pewno macie to wszystko w domu. A są to: cukier, maka, kakao, jajko, mleko, olej, kubek. Ponoć można dodać 3.5g maryśki (he he he) FTW.

2) Pierwszy krok! Mieszamy trzy sypkości (4 łyżki cukru, 4 łyżki mąki i 2 łyżki kakao) w kubeczku (proste!)

3) bierzemy jajo i wrzucamy do środka zawartość. Teraz się wycwaniłem i rozdzielam żółtko od białka i ubijam piane (uwielbiam ubijać piane) dla większej lekkości ale jak robiłem ten foto reportaż to mi się nie chciało



4) po wymieszaniu wygląda to tak:


5) czas na dodanie mokrości czyli mleka i oleju. Po cztery łyżki. Ja dałem takie większe, stołowe, works fine


6) wszystko to mieszamy, ucieramy, cokolwiek i wkladamy do mikrofalowki na cale bite trzy minuty



7) rany, zaczyna pachnieć!



8) wyszło za suche więc trzeba było polewać mlekiem, ale że jest w kubku to nie ma z tym problemów. Podałem z pyszną kadarką



I to wszystko, smacznego wam życze w konsumowaniu tej niesamowicie szybkiej ale i smacznej przekąski! buziaczki!


Coć cicho trzasneło z oddali. Pyłki kurzu zawirowały wściekle a zza okna słychać było nerwowe piski ptaków. Jeszcze tylko mocny powiew powietrza i obłedny błysk. Ściana deszczu luneła chwile po grzmocie.

piątek, 7 maja 2010

Salatka

Kazdy z nas chce zyc zdrowo, miec mocno bijace serce i brak problemow z potencja. Najczesciej by zachowac pozory dbania o siebie siegamy po klisze jedzenia bezmiesnego. Cos mnie w klatce telepie, w lozku mam problemy wiec juz wiem co zrobic - grzanki i salatke po grecku ale troche inaczej!

1) Najpierwej - skladniki czyli:


















olej, pomidory dwa, serek feta, bazylia, oliwki i chlebek na grzanki

2) Najpierw kroimy oliwki (jest to zadanie o tyle trudno ze ciezko nie podjadac
 


















3) nastepnie parzymy sie z pomodorkami (albo parzymy pomidorki) co by skorka odeszla latwiej (nastepnie mozna ja zjesc jak ja to zrobilem - brzuch potem nie boli, to jakis urban legend


















4) kroimy tego pomidorka w takie nie za duze ale tez nie za male kawalki, tak zeby po wrzuceniu do salatki wydawalo sie ze jest ich duzo



















5) siekamy bazylie ciach ciach ciach i...



















6) ... i przygotowujemy sie na pierwszy zawod - zakupiony serek feta okazal sie byc innego rodzaju serkiem feta (soft?) i bardziej konsystencja przypomina rozpuszczony serek topiony, no ale nie z takimi przeszkodami przyszlo nam juz w zyciu sie mierzyc



















7) nie ma tego zlego, dwa zabki czosnku potrafia poprawic humor kazdemu



















8) na patelenke wrzucamy chlebek, ktory robi nam za grzanki i czekamy az sie zwegli troche (bo wegielek dobry na zoladek, moze dlatego mnie brzuch nie bolal po tych skorkach?)



















9) mieszamy wszystko w misce, dokrapiamy oliwy troche kladziemy na stole i voila! Salatka prawie-po-grecku z dziwnym serkiem. Ale za to jak smakuje!



















Thats all folks, w robieniu tej potrawy pomagala mi strona A Rubber Soul i moj maly pomocnik

buziaczki i przytulaski dla moich stalych czytelnikow!

m

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Rozpoczynajac cykl notek obnazajacych moja kuchenna niezdarnosc chcialbym zaznaczyc ze nie mam zamiaru sie niczym chwalic, wrecz przeciwnie czasem sobie dowalic. Wszystko co tu zobaczycie jest kaleczeniem sztuki kulinarnej w ogole i szczegole.

No to zaczynamy!

pierwszym daniem ktore postanowilem wykonac obfotografowac i opisac (a ktore nie jest herbata) jest Omlet ktorego 'przepis' podala mi Marta (siostra i kucharskie guru).

Najpierw przepis:

come on
bierzesz jajeczko
wbijasz do kubeczke
potem dodajesz troche maki
tak lyzeczke od herbaty per jajko
pozniej troche mleczka
ciup ciup
i mieszasz
i wylewasz na rozgrzane maselko na patelni
czekasz chwilunie, przewracasz na nastepna strone
zdejmujesz, smarujessz slodziutkim dzemikiem
i konsumujesz
a poziom endorfin skacze do gory a twoj organiz nie moze przestac sie cieszysz

forma wierszowana byla niezamierzona, nie jest to wiersz bialy ale zapis rozmowy z fejsbuka

A teraz jak mi to wyszlo w praktyce:

1) Jajeczka i maka (widoczne grudki)


 2) Jeszcze bez mleczka, konsystencja nie nastraja dobrze


3) No to siup



4) Powolutku sie rozlewa, zapomnialem dodac gazu w gazie

 5) Ale smakowite grudki maki! Mmmm!


6) Tak wyglada jak sie obsmazy


7) Dodac troche sera i przyprawy do spaghetti


8) Voila! Twoj wlasny Omlet na slono (keczupowo?)


I TO BY BYLO NA TYLE!